" Powoli akceptując swe słabości
uczymy się nad nimi panować"
- Jest w porządku
-Powiedział z trudem, po dłuższej chwili - Na prawdę jest dobrze. Możemy
iść?
Wziął z jednego
krzesła swoją kurtkę, i mrucząc coś niewyraźnie spróbował przejść jeszcze
kawałek w stronę drzwi. Scott uśmiechnął się kwaśno i zaśmiał się gorzko.
Spojrzał na niego niesamowitymi oczami.
- Cierpliwości,
koniku polny* - Podszedł do kolegi, pomagając mu szybko. Reszta z nas również
to uczyniła. Chcieliśmy mu jak najbardziej ulży, co chyba - skromnie powiem -
nam się udało. Chłopak spojrzał na nas z nieukrywaną wdzięcznością. Oparł się
na jego ramieniu, co przyniosło mu widoczną ulgę. Czekaliśmy tylko na
pielęgniarkę, która mogłaby przynieść wypis, więc nie robiliśmy nic
konkretnego. Pojawiła się po jakichś trzydziestu minutach praktycznie znikąd,
co odrobinę nas zdziwiło i rozbawiło. Podeszła podając szatynowi plik
papierków. Faith odrobinę się rozruszał, i na całe szczęście nie czuł już bólu
przy każdym ruchu, i mógł w miarę normalnie funkcjonować. Jako że byliśmy
już wolni, a resztę dnia mieliśmy wolną, moi przyjaciele chcieli udać się
do salonu tatuażu. Scott chciał lecącego kruka na łopatce ,Jeyne chciała dwa
piórka na kostce, a Faith znak naszej frakcji na plecach. Stwierdziłam że to
fajny pomysł, i byłam ciekawa kiedy ja się na coś zdecyduje. Dotarcie na
miejsce zajęło nam trochę czasu, jako że salon był kawałek drogi od szpitala
naszej frakcji, a Faith, no powiedzmy że nie był w swojej życiowej formie.
Jednak nie przeszkadzało mi to, podczas tego pieszego spaceru podziwiałam
widoki i obserwowałam ludzi. Zauważyłam, że jasnozłote włosy Scotta
niesamowicie mienią się w słońcu, ale tymi przemyśleniami niezbyt chciałam się
z kimkolwiek dzielić. Zdecydowanie są zbyt prywatne. Zbyt osobiste. Zbyt...
moje? to chyba dobre słowo. No cóż... Wyrwana z zamyślenia nawet nie
zauważyłam, kiedy stanęliśmy przed salonem tatuażu. Potrząsnęłam lekko
głową. Popchnęłam ciężkie drzwi jako pierwsza, i moim oczom ukazało się miłe,
przytulne pomieszczenie. Uśmiechnęłam się. Thomas znowu ma bardzo miły
uśmiech, i zauważyłam u niego nowy tatuaż, który był naprawdę wyjątkowy. Wąż
owijający się wokół szyi. Na pierwszy ogień miała pójść Jeyne, a na jej twarzy
widać było czysty spokój. Podziwiam, ja bym była bardziej zdenerwowana.
- To potem ja –
Powiedział Scott, płynnym ruchem ściągając koszulkę. Poczułam jak na mojej
twarzy wykwitują rumieńce. Wcale nie chciałam żeby one się tam pojawiły, więc
znowu potrząsnęłam lekko głową. - Nie boisz się? - Zażartowałam do Scotta,
mrugając do niego z uśmiechem -Prawdopodobnie...
-Drżę przerażony -
Odciął się Scott, wyszczerzając zęby w uśmiechu. Szturchnęłam go mocno, śmiejąc
się.
Kiedy Thomas
tatuował Jeyne, jej twarz nawet nie drgnęła. Spojrzałam na nią i widziałam to.
Wiedziałam od Astrid, że to piekielnie boli. Nagle mężczyzna zmienił położenie
i miałam idealny widok na... igłę. Zamknęłam oczy. Wzdrygnęłam się. Nienawidzę.
Igieł. Nienawidzę. Igieł. Nienawidzę. Tego. Widoku. Wrr. Póki nie widzę igły,
to wszystko jest w porządku. Ale ten widok... nie mogę. Kiedy będę tatuowana,
będę musiała zamknąć oczy i zacisnąć zęby żeby nie uciec. Wstyd mi, ponieważ
wszyscy moi przyjaciele znoszą to bez mrugnięcia okiem, a ja... do nich
nie pasuje? Jestem inna. Niezgodna - nie nieustraszona. Jestem sobą.
- Willow... ale ty
jesteś blada. Zbladłaś w jednej chwili - Mruknął Felic po chwili - Nic ci
nie jest?
- Wszystko okay,
Mała? - Zainteresował się Scott. - Jak się czujesz? Co się dzieje?- On. Się. O.
Mnie. Martwił! Pokręciłam głową. Mruknęłam niewyraźnie, że nie czuje się
najlepiej, a mrużąc oczy jeszcze raz zauważyłam igłę. Astrid musnęła moją
twarz, rzeczonym tonem stwierdzając że coś jest nie w porządku.
- Nasza
Niezniszczalna-Niczego-Się-Nie-Boję-Will boi się igieł! - Zaśmiał się wesoło
Faith, widocznie ból przeszedł mu już całkowicie, ale no cóż - przeleżał tam
prawie cały dzień, więc nic dziwnego w tym nie ma.
- Poważnie? Igieł?
Co może w nich być strasznego? - Parsknęła śmiechem Astrid - Znam cię całe
swoje życie kobieto, a nie iwem o tobie tak elementarnej, podstawowej rzeczy? o
krwi wiedziałam... - ciągnęła - O moje biedactwo... - Mruknęła ciszej, widząc
moją zdenerwowaną i jednocześnie przerażoną minę.
- Nienawidzę widoku
igieł - Powiedziałam tylko słabo. Scott wyglądał na nieźle zdziwionego tym, co
się dzieje. I mocno zdenerwowanego. Dużo bardziej niż Faith i Felic, chociaż
oni nie pozostawali obojętni. W tym momencie Jeyne miała już bandażowaną ręke,
a ja usiadłam na jednym z chybotliwych krzesełek.
- Spoko, ja
nienawidzę pająków - Stwierdziła Jeyne, która słyszała całą naszą rozmowę -
Są... straszne.
- Ja węży - Zaśmiała
się Astrid, przyglądając się jak Scott zajmuje stare miejsce Jeyne i tłumaczy
Thomasowi, co chce mieć i na jakiej części ciała. Wydawał się uspokojony, że po
tym jak usiadłam poczułam się lepiej. Wyszłam w towarzystwie Felica i Astrid na
podwórko, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Popchnęłam mocniej ciężkie drzwi i
skupiłam się na otaczającym mnie świecie. Wdech. Wydech. Wdech. Wydech. Wdech.
Wydeh. I tak w kółko. Muszę o tym pamiętać. Nie zapomnieć o oddychaniu.
- Już ci chyba
lepiej - Uśmiechnęła się blondynka, muskając delikatnie moje ramię.
Zamrugałam.
- Możliwe -
Odpowiedziałam tylko, nie miałam siły na jakąś dłuższą czy ciekawszą wypowiedź.
Spróbowałam odwzajemnić uśmiech, nie wiem czy mu się udało. Nagle poczułam,
jakie ja mam niesamowite szczęście że mam takich niesamowitych przyjaciół.
Wszystkich i każdego z osobna. Jeyne, Astrid. Faitha. Felica. ...Raya i Scotta.
Wszyscy ją wyjątkowi i dziękuje za nich losowi. Muszę dać radę w nowicjacie.
Dla nich. Dla rodziny. Bo mam kogo kochać i przez kogo być kochana. To jest
najsilniejsza motywacja.
|| NO CÓŻ.. ROZDZIAŁ BYŁ OD BARDZO DAWNA, ALE SERWER ODMAWIAŁ WSPÓŁPRACY I MOGŁAM GO DODAĆ DOPIERO DZISIAJ, A NIE JAK PLANOWAŁAM W PIĄTKEK. PRZEPRASZAM. DZISIEJSZA
DEDYKACJA JEST DLA WIELU, NAPRAWDĘ WIELU OSÓB - DLA KAŻDEGO Z OSOBNA, KTO CZYTA
MOJE OPOWIADANIE - DZIĘKUJE CI BARDZO, NAWET JAK NIE ZOSTAWIASZ PO SOBIE ŻADNEGO
ŚLADU ;) DZIĘKUJE MOIM TRZEM KAMILOM ZA WSPARCIE. ZA NIESAMOWITE POMYSŁY
DZIĘKUJE WIKTORII! ZA CAŁODOBOWE WSPARCIE I ZNOSZENIE MNIE JESTEM WDZIĘCZNA
DOROCIE. NATALII ZA TO, ŻE JEST! DZIĘKUJE WAM WSZYSTKIM I KAŻDEMU Z OSOBNA ŚLĘ
STO CAŁUSKÓW KOCHANI! W WALENTYNKI SPODZIEWAJCIE SIĘ KOLEJNEGO ROZDZIAŁU!
EXTRA!
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny!
Weny życzę <3
Świetny jak zawsze :D <3 Ale nie wybaczam ci tej "małej" xD /W
OdpowiedzUsuń