sobota, 30 listopada 2013

Rozdział I.

 || Test Przynależności

Tylko co dalej? || 

 

 

Otworzyłam oczy obudzona przez swoją młodszą siostrę, krzątającą się po pokoju. Lekko uśmiechnęłam się i rzuciłam w nią poduszką - to taka nasza tradycja. Tabitha - bo tak ma na imię moja siostra, która faktycznie jest podobna do kwiatu. Ma jasno blond włosy - takie jak moje przed zafarbowaniem ich na fioletowo, oraz niebieskie oczy - tak inne od moich. Na pierwszy rzut oka wydaje się zbyt delikatna, by pasować do nieustraszoności, lecz ta frakcja to cała ona - jest bardzo odważna, uparta i pewna siebie w dążeniu do celu. Wie czego chce. Czy ja taka jestem? - Szybko przebiega mi przez myśl. - Gdzie ja pasuje? Kim jestem? Kim chcę być? Przecieram oczy, obrywając poduszką. Moja młodsza siostrzyczka jest już gotowa. Ja potrzebuję na to chwili. Szukam w szafie jakichś odpowiednich ubrań na dzisiejszy dzień. Potrząsam fioletowymi włosami, sięgającymi mi do brody, żeby się obudzić. Nie lubię być zbyt gwałtownie rozbudzana. Jestem śpiochem.
- Dzisiaj masz test przynależności, prawda? - Tabitha rozczesuje swoje długie włosy. Jest z nich dumna. Związuje je w luźną kitę. Ubrana jest w czarny podkoszulek, oraz spodnie 'moro'. Miesiąc temu skończyła czternaście lat, a już przykuwa uwagę większości podobnych jej wiekiem chłopaków. Uśmiecham się.  Moja mała siostrzyczka... a taka już jest duża. Dzieli nas tylko dwa lata różnicy,ale zawsze będę chciała ją chronić.
- Racja. Dlatego też powinnam się ogarnąć - Chwytam ubrania i idę do łazienki, którą dzielę tylko z siostrą. Rodzice pewnie jeszcze śpią, tak jak mały Matt. Mały ma już prawie trzy lata. Uśmiecham się.
Biorę szybki prysznic, później się ubieram. Myjąc twarz oraz zęby przeglądam się w lustrze. Czy to ja? Jestem ciekawa co będzie na teście przynależności, i co ten test mi wskaże. Mrugam parokrotnie. Biorę do rąk szczotkę, rozczesuje swoje krótkie, fioletowe obecnie włosy. Do moich nóg łasi się nasza ruda kotka. Kiedyś chciałam psa, ale niestety rodzice mają jakiś dziwny uraz do psów. Hm. Powinnam ich o to zapytać.
Jestem gotowa. Nie czuję głodu - jestem zbyt zdenerwowana. Sama nie wiem kiedy, jestem już na miejscu i czekam na swoją kolej, by poddać się testowi przynależności. Rozmawiam z przyjaciółmi. Jesteśmy nieustraszeni.Musimy być głośni. Odważni. Altruiści mówią, że jesteśmy bandą wariatów. Może i jesteśmy.
Ale ja to kocham. Uświadamiam sobie. Dobrze mi jest tak, jak jest. Jestem nieustraszona. Odważna.
Wołają po pięć osób, lecz nie zwracam na to uwagi.  Cząstką świadomości rejestruje tylko, czy nie pada moje nazwisko. Śmieję się głośno i rozmawiam z przyjaciółmi. Heather, blondynka o zielonych oczach wspina się na palce i całuje Seamusa, ten przytula dziewczynę. Przesuwam wzrokiem po reszcie osób na sali. Erudyci - jak zwykle zaczytani. Prawi prowadzący jak zwykle dyskusje na jakiś zapewne niesamowicie nudny temat.Serdeczni zachowujący się jak banda dzieciaków,grających w jakąś dziecinną grę. Altruiści - bezinteresowni do bólu.Do tego stopnia, że zapominają o sobie.Żyją dla innych. Nie potrafiłabym tak. Nie chciałabym tak.No i moja frakcja - głośni, bezczelni, odważni. To my. To ja. To powinnam być ja. Hm. Patrzę za okno - rozpadało się. Dzisiejszy dzień - test przynależności, pogoda... to sprzyja rozmyślaniom. Czy oni wszyscy chcą to robić? Każdy, kto urodził się u Erudytów jest żądny wiedzy? Każdy, kto jest prawy uwielbia dyskusje? Każdy altruista jest bezinteresowny, oddany ludziom? Pewnie nie. Przecież ludzie zmieniają frakcje. Dokonują wyborów. A ja muszę dokonać swojego.
- Andew Steel do sali numer jeden, Rachel Flynt - sala numer dwa,Willow Grove - sala numer trzy, oraz Felic Wall - sala numer cztery, Heather Lawson - do ostatniej sali. - Odezwała się niska kobieta z prawości. Udałam się tam, gdzie mnie zawołano. Poza mną wstała jedna osoba z altruizmu, dwie z serdeczności, oraz jedna Erudytka. Udałam się do sali, na której drzwiach było narysowane wyraźne '3'. Nigdy tu nie byłam. Te sale używane są tylko do testów przynależności. W sali był mężczyzna z Erudycji, wyglądał sympatycznie.
Miał cichy, spokojny i monotonny głos, kiedy tłumaczył mi, co się za chwilę stanie. Zrozumiałam go.
Mam zostać poddana symulacji która wskaże mi, do jakiej frakcji pasuję. Wzięłam głęboki oddech.
Znowu znajdowałam się w stołówce. Na blacie przede mną są dwa koszyki. Nóż i ser. Mam wybrać - podpowiada mi cichy głos. To był mój głos czy nie? - Zastanawiam się lekko. Nie rozumiem dlaczego. - Jak to? - Zastanawiam się. Ale mimo wszystko. Wybieram nóż. Zaciskam ręce na stali. Z nią czuję się bezpieczniejsza. Słyszę skrzypienie drzwi. W pomieszczeniu pojawia się... Coś. To najlepsza nazwa. 
Wielki pies, który wydaje się być bardzo wrogo nastawiony. Nie chcę jednak go ranić. Mam lepszy pomysł. To tylko symulacja-  powtarzam sobie cicho. Dobrze, że czytałam książki o zwierzętach. Dobrze, że czytam książki - przemknęła mi myśl - powinnam ukazać mu swą uległość. Zagryzam wargę. Nie patrzę bestii w oczy. Kładę się na ziemi. Pies wyraźnie się uspokaja się... czy on mnie właśnie polizał? Głaszczę wielkie zwierze po szyi. Uśmiecham się. Znowu słyszę skrzypienie drzwi. W sali jest mała dziewczynka, podbiega gwałtownie do psa. Zwierze znowu stało się agresywne. Mogę pomóc dziecku - Myślę cicho. - Zagryzam wargi - Mam w ręce nóż. Zaatakowałam psa.
Która właśnie się zakończyła. Znowu leżę na fotelu w sali. Z facetem z erudycji, który unosi brew.
- Jest coś co ci musze powiedzieć - odparł w końcu mężczyzna nachylając sie ku mojej twarzy- Powinnaś o tym wiedzieć...- Gwałtownie się skuliłam. Co on ma na myśli ? Dlaczego tak mi sie przygląda ? Te myśli są nie do wytrzymania. Jestem coraz bardziej zdenerwowana. Zastanawiam się w ciszy. Może oblałam ten test? Oblałam test - myślę cicho, ale uparcie - Jak można oblać test, do którego nie można się przygotować?
 - Co się stało - Przerwałam niezręczną ciszę. Erudyta usiadł na fotelu naprzeciw mnie - bo widzisz...- zaczyna-  twojego testu nie wynika jednoznacznie do jakiej frakcji należysz - Zmarszczyłam brwi zdziwiona.
- Jak... to możliwe? - W końcu pytam cichym głosem .David niepewnie odchyla się do tyłu i opada na miękkie oparcie fotela - Mógłbym teraz zacząć nudzić Cię mądrą gatką erudyty... ale po co? - Zaczyna - Jesteś niezgodna.- Pochyla się. Jest bliżej mnie. Widać jego zdenerwowanie - myślę cicho.Mówi niemal niesłyszalnym dla mnie głosem. Czuje jak David nabiera powietrza i do płuc i mówi - Pasujesz i do Erudycji, ponieważ z rozmysłem zareagowałaś na psa - zadziałałaś logicznie, i do nieustraszoności, ponieważ bez ani chwili wahania wybrałaś nóż, i zaatakowałaś psa, gdy dziewczynce groziło niebezpieczeństwo. Odrobinę pasujesz także również do altruizmu. - Dodał cicho łagodnym głosem - ponieważ pomogłaś dziecku. - Pamiętaj, dziecko. Nikt nie może się o tym dowiedzieć.Schylił się jeszcze bliżej mnie. Tak, że niemal czułam jego oddech na sobie - Zachowałaś przytomność podczas symulacji, prawda?  - Mówił. A nie powinno tak być? - zadaje sobie pytanie  wiedziałaś, że to nie jest rzeczywiste? - ciągnie dalej, jest bardzo zdenerwowany. Staram się zrozumieć jego słowa, ale przychodzi mi to z niemałym trudem.  -Zachowałam przytomność - przyznaje racje po dłuższym namyśle - Ma pan racje, o wynikach nie powinno się rozmawiać.Już chciałam wstać. Uciec. Jak najdalej. Zapomnieć. Mężczyzna złapał mnie jednak za ramie - To nie chodzi tylko o to. Jeżeli ktokolwiek się o tym dowie - powiedział  cicho. Wręcz szeptem - zabiją cię. - Zamarłam. Dlaczego? - Jesteś odporna na symulacje. Nie można cie kontrolować. Jesteś tym, kim chcesz być. - Ciągnie - Tacy jak ty, chociaż nieliczni, sprawiają ogromne kłopoty. Postaram ci się pomóc.
Przełknęłam ślinę. Skinęłam głową. - Postaram się usunąć te informacje z komputera. Wprowadzę ręcznie nieustraszoność, dobrze? - Zapytał. Skinęłam głową. Może być. Wszystko mi jedno. - Powiem, że źle się poczułaś. Idź już do siebie, dobrze? - dodał po chwili. A więc wróciłam do domu. Pustego - wszyscy mieli dziś jakieś zajęcia. Zaczęłam zastanawiać się, co zrobić. Mam w sobie mądrość, odwagę i odrobinę bezinteresowności. Mogę wybrać te trzy frakcje. Mogę być kim chce. Jestem niezgodna. Boję się. Przez resztę dnia włóczyłam się po Jamie i nie tylko, tłumacząc wszystkim, że źle się czuje. Zastanawiałam się nad swoim życiem. Mam sekret, który musze ukryć. Do wieczora nie robiłam nic konstruktywnego. Unikałam towarzystwa - ale to jak większość szesnastolatków dzisiaj. Poddano nas symulacji. Postanowiłam wrócić do domu. Zasnęłam dzisiaj zadziwiająco łatwo i trudno jak na myśli, które kłębiły mi się po głowie. Chwilę przed zaśnięciem, nagle mnie olśniło. Wiem kim jestem. Wiem kim chcę być. Zdecydowałam już.
I odpłynęłam w sen, z niewyraźnym uśmiechem na ustach. Wiem którą frakcję chce wybrać.

4 komentarze:

  1. Fajny rozdział. Czekam na więcej. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Za bardzo zerżnęłaś z Niezgodnej. W sumie zmieniłaś baardzo niewiele. Niedobrze.

    OdpowiedzUsuń
  3. W połowie rozdziału przestałam czytać, no błagam, serio. To trochę tak jakbyś pisała treść Niezgodnej swoim stylem.

    OdpowiedzUsuń