" Szczerość jest najlepszym lekarstwem
W każdym wypadku. "
Miałam szczerą nadzieję, że Scott nie będzie sie na mnie gniewał. Nadzieja matką głupich, powiadają...Kiedy tylko zniknęłam swoim przyjaciołom (i Scottowi, oczywiście) z oczu, uświadomiłam sobie że biegnę. W parę chwil wybiegłam z jadalni. Miałam się spotkać z Rayem. Czułam się podle, w uszach szumiały mi ostatnie słowa Scotta, które prawie wypluł w moją stronę - "Znajdź nas jak wrócisz od swojego Raya " a ja nawet nie zaprzeczyłam. Żaden z nich nie był mój. Przez moje cholerne niezdecydowanie. Muszę w końcu podjąć jakąś decyzję. Nie chcę ranić w kółko ich obu. Jestem straszna i czuje idiotyczne wyrzuty sumienia. Przystanęłam na chwile, nagle zdezorientowana. Czarnowłosy chłopak powiedział, żebyśmy zobaczyli się po śniadaniu. Uśmiechnęłam się delikatnie. Nie byłam pewna gdzie mój najbliższy przyjaciel był w tej chwili, lecz nie miałam wątpliwości że szybko go znajdę. On zawsze zwracał na siebie sporo uwagi. Początkowo postanowiłam sprawdzić nad Jamą, lecz nikogo tam nie było - co dla nieustraszonych było dość dziwne, w naszej frakcji niezwykle rzadko gdziekolwiek panowała cisza i spokój. I to było w niej piękne. To w niej kochałam. Postanowiłam pokręcić się trochę po frakcji, w miejscach gdzie on często bywał i lubił w nich bywać ze mną. Nigdzie nie mogłam go znaleźć, co mnie odrobinę niepokoiło. Jestem zmęczona. Zamrugałam dwukrotnie, i postanowiłam sprawdzić czy chłopak nie czeka na mnie w sypialni nowicjuszy. To dość prawdopodobne, że właśnie tam będzie. Dzielnie ruszyłam przez plątaninę korytarzy, która prowadziła do miejsca, w którym wszyscy spaliśmy. Zwykle nie chodziłam tędy sama, szczerze mówiąc nie pamiętam kiedy tak było ostatnio. Zwykle ktoś mi towarzyszył. Jeśli nie Tabitha, to któryś z moich przyjaciół. Albo Scott. Teraz byłam samotna i czułam się... dziwnie. Zdecydowanie nieswojo. Westchnęłam cicho. Utopiona w myślach nawet nie zwróciłam uwagi, że znalazłam się prawie pod sypialnią, z której dochodziły przyciszone szepty. Ku swojemu zdziwieniu, bez problemu poznałam właściciela pierwszego z nich. Przegryzłam nerwowo wargę, i przeklinając siebie samą w duchu wytężyłam słuch.
- Musimy się już zbierać. Zaraz będą wracać - Stałam dostatecznie blisko drzwi, by usłyszeć rozmowę. Wiedziałam i intuicyjnie czułam, że nie powinnam podsłuchiwać. Jednak... to było silniejsze ode mnie.
- Nie możesz po prostu im powiedzieć, że jesteś tutaj ze mną? - Ten głos wydal mi się zupełnie obcy.
- Dobrze wiesz, że chciałbym. Oni nie zrozumieją. - Otworzyłam szerzej oczy. Jeśli oni rozmawiali...
- To są do cholery twoi przyjaciele. Zrozumieją. Chyba że... wstydzisz się mnie? NAS? - Nie wytrzymałam, i po prostu weszłam do sypialni.Mocno pchnęłam drzwi, zbyt zdezorientowana usłyszaną rozmową.
Tak jak myślałam, to Faith siedział w sypialni. Zagadka jego nieobecności przy posiłku została rozwiązana. A jego towarzysz... nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Obok Faitha, w pozie znacząco wskazującej na coś znacznie głębszego niż przyjaźń siedział chłopak. Był to Azjata o ostrych rysach twarzy,odrobinę dłuższych czarnych włosach i czekoladowych oczach. Ubrany był w luźną szarą koszulę i ciemne spodnie. Ciemnowłosy chłopak miał na nosie okulary. Zamrugałam parokrotnie, unosząc ze zdumieniem brwi. Znałam go może z widzenia, lecz na pewno nie zawarłam z nim żadnej bliższej znajomości. Kim on był?
- Co ty tu robisz? - Zapytał Faith z przerażeniem, momentalnie odskakując od... swojego chłopaka?
Kątem oka spojrzałam na przybysza o egzotycznej urodzie. Wiedziałam, że fakt, że Faith odruchowo się odsunął musiał być dla niego niczym cios w policzek. Nie dziwiłam mu się zupełnie. Przegryzłam wargę.
- No cóż, szukałam Raya. Ale skoro go tutaj nie ma... - Czułam, że się czerwienie. Czułam się jeszcze gorzej niż przed chwilą. Nie przeszkadzało mi to, z kim jest mój przyjaciel. Bardziej raniło to, że nie zaufał nikomu z nas na tyle, żeby mu się zwierzyć...czy może ktoś z naszych przyjaciół o tym wiedział? Może to mi nie ufał.
- Willow... mogłabyś chwile zaczekać? - Spojrzałam na szatyna. Miał spuszczony wzrok i spłoszoną minę.
- Mogę ci powiedzieć tyle, że zupełnie mi nie przeszkadza, jeśli wy... jeśli wy jesteście razem.Jest okay.
Postanowiłam prosto z mostu powiedzieć, że wiem - i, przede wszystkim w pełni to akceptuje. Mrugnęłam. Uśmiechnęłam się niewyraźnie. Kiedy weszłam - chłopcy siedzieli bardzo blisko siebie, teraz byli oddaleni.
- Co? Nie. Keita to tylko przyjaciel - Odpowiedział automatycznie - momentalnie Faith i cały poczerwieniał.
- Miło wiedzieć, że dla wszystkich jesteś taki przyjazny. - Prychnął Azjata i nagle wstał. Na jego twarzy widać było zdenerwowanie. Szatyn schował twarz w dłoniach. Uniosłam brwi, krzyżując ręce na piersi.
- Ktoś jeszcze o wie? Dlaczego nam nie powiedziałeś? Przecież wiesz, że nam by to nie przeszkadzało. Oparłam się o drzwi. Szczerze mówiąc, nie do końca wierzyłam w całą sytuacje. To sie nie dzieje...
- Wie jeszcze Ray, ale to był przypadek i wymusiłem na nim obietnicę, że nic wam nie powie. Nie powiedziałem, bo nie pytaliście Nikt się zbytnio mną nie interesował, a ja bałem się waszej reakcji.
- Niesłusznie. - Tym razem ja prychnęłam - Dobrze, już wam nie przeszkadzam. Miło cię poznać, Keita.- Skinęłam lekko głową i uśmiechnęłam się - Porozmawiamy później. Wybaczcie, muszę znaleźć Raya
Odwróciłam się na pięcie i wyszłam. Musiałam to sobie wszystko poukładać. W ostatniej chwili spojrzałam za siebie,prosto w oczy Faitha - Nie martw się, nic im nie powiem. Możesz ich dalej okłamywać.
Kolejny raz dzisiaj wybiegłam. Dlaczego muszę zachowywać się tak dziecinnie? Faktem jest, że trochę ignorowaliśmy Faitha, ale on zawsze był wycofany i nie lubił, gdy ktoś wtrącał się w jego życie. Po niedługim czasie dosłownie wpadłam na Raya. Gdyby nie pewność z jaką stał, niechybnie przewrócilibyśmy się.
Chłopak wydawał się tym rozbawiony.Mimowolnie uśmiechnęłam się, lecz zaraz spoważniałam.
- Czy wiesz, że w sypialni nowicjuszy jest... hm, ciekawy gość? - Zapytałam dość bezpośrednio.
- Wiem o nich od jakichś sześciu miesięcy. - Okłamywał nas aż tak długo - Przeszkadza ci to?
Pokręciłam głową. W żadnym wypadku nie. Przeszkadzało mi, że Faith nie zaufał nam na tyle, żeby poinformować nas o tym, że ma osobę którą kocha. Jeszcze powiedział, że nie zrozumielibyśmy. Prychnęłam. Jak mógł nawet tak pomyśleć? Tak jak Keita powiedział, byliśmy jego przyjaciółmi i
nie zaczęlibyśmy go ignorować tylko przez to, że ma chłopaka. Jest cały czas tą samą osobą.
- Możemy się przejść? - Zaproponowałam cicho. Chłopak skinął głową, więc poszliśmy nad jamę. Chwilę spacerowaliśmy bez słowa. Takiej ciszy potrzebowałam, żeby sobie wszystko ułożyć. Westchnęłam.
- Okay. Możemy iść z nimi porozmawiać? Może wytłumaczę temu idiocie, że reszta go nie zje jak będzie z nimi szczery. - Powiedziałam uparcie, kiedy nagle zauważyłam Faitha idącego w naszą stronę. Był sam.
Poczułam ukłucie żalu. Co jeśli przeze mnie pokłócił się z Keitą? Nie wybaczyłabym sobie tego. Chciałabym, żeby mój przyjaciel był szczęśliwy. Pokręciłam głową. Po szatynie zawsze było widać, że coś go trafi, a nie wydawał się mocno przybity. Raczej skruszony. Uniosłam kąciki warg. Mam nadzieję, że będziemy mogli szczerze porozmawiać. Naprawdę chciałam bliżej poznać Keitę, skoro mojemu przyjacielowi na nim zależało. Myślę, że wspólnie wymyślilibyśmy jak delikatnie przedstawić go reszcie. Obiecałam sobie, że im pomogę i zrobię to. || WIELKI COME OOOUT! JESTEM CIEKAWA, KTO SIĘ TEGO SPODZIEWAŁ XD' WIADOMY WĄTEK JEST Z DEDYKACJA DLA ŁUKASZA, WIEM ŻE TEGO PRAGNIESZ. PRZEPRASZAM WAS NAJMOCNIEJ ZA TO, ŻE DŁUGO NIE PISAŁAM ALE... W SUMIE TO NIE MAM WYTŁUMACZENIA. PO PROSTU WSZYSTKO CO PISAŁAM NADAWAŁO SIĘ DO KOSZA. TO JEST TRAGICZNE, ALE JEDNAK POMYŚLAŁAM ŻE CZAS NAJWYŻSZY COŚ DODAĆ. DZIĘKUJE BARDZO WIKTORII I KAMILI KTÓRE WIEDZIAŁY. ROZDZIAŁ JEST PISANY RÓWNIEŻ Z DEDYKACJĄ DLA NIKOLII, KTÓRA ZAINSPIROWAŁA MNIE I WYSŁAŁA MI PIOSENKĘ, DZIĘKI KTÓREJ WENA WRÓCIŁA, A PISANIE ZNÓW STAŁO SIĘ PRZYJEMNOŚCIĄ. PRZEPRASZAM I DZIĘKUJE WAM ZA WSZYSTKO KOCHANI. A PONIŻEJ WSTAWIAM WAM PIOSENKĘ, KTÓRA BYŁA MOJĄ INSPIRACJĄ. KOCHAM WAS <3